Już po zmierzchu dojechaliśmy do Uludag Milli Park, gdzie mieliśmy zamiar przenocować na kempingu. Znalezieniu po ciemku kempingu okazało się niełatwym zadaniem. Żadnych drogowskazów, oznaczeń. Na mapie, którą otrzymaliśmy przy wjeździe do parku, oznaczenia były fatalne. Poza tym nie było też kogo spytać o drogę, gdyż wioska narciarska w górach była wymarła - żadnych ludzi, turystów itp.
W końcu po dłuuugich poszukiwaniach udało nam się znaleźć kemping, potem znowu po dłuuuugich próbach dogadania się z właścicielem w końcu już chyba koło północy udało nam się udać na spoczynek - w namiocie Szabana.